Kolejne blogowo-pociągowe Boże Narodzenie

Zarówno mi, jak i mojemu mężowi Jakubowi, bardzo zależało w tym roku, aby uniknąć tego szaleństwa, które panuje w pociągach PKP przed świętami. Ludzie, obładowani ogromnymi torbami z prezentami, mega wielkie walizy, krzyczące dzieci, nerwowe zwierzaki i konduktorzy, którzy totalnie nie ogarniają, co się dzieje. Tak, zdecydowanie mamy dość dojazdów na co dzień. Wykazałam się więc maksimum przebiegłości i kupiłam bilety nie na piątek przed Wigilią, ale na sobotę, stwierdzając, że większość ludzi na pewno już w piątek wyjedzie.

O ja naiwna! W sobotę o 14stej do pociągu relacji Warszawa-Bydgoszcz wsiadło tyle ludzi, że mieliśmy wrażenie, że pociąg za chwilę nie ruszy z nadmiaru ciężaru, a walizka jednego czy drugiego pasażera wyląduje na moich kolanach z braku miejsca gdziekolwiek indziej. W takich momentach – jak się domyślasz – marzę o własnym samochodzie i totalnym komforcie podczas „driving home for Christmas„…

Piszę te słowa właśnie w owym pociągu będąc (nie mając na kolanach niczego, prócz własnego komputera) i chcąc złożyć Ci życzenia świąteczne zawczasu, albowiem obawiam się, że po przyjeździe do domu wpadnę w wir przygotowań, pichcenia i krzątania się. Co zresztą bardzo lubię, ma to swój urok.

Widziałam ostatnio u kogoś na Instagramie świetne życzenia: abyś potrafił, drogi Czytelniku, zachować work-life balance podczas tego naszego świętowania. Praca jest bardzo ważna, ale jednak – nie najważniejsza (to tak w szczególności do kolegów po fachu :). Od siebie dorzucam coś, czego mi zawsze najbardziej brakuje, a więc spokoju i braku nerwów podczas spędzania Bożego Narodzenia. Zdrowia i szczęścia oczywiście również życzę!

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *